[ Pobierz całość w formacie PDF ]

esesmani. PodlegaÅ‚y one hauptsturmführerowi Christiansenowi.
Grupa ,,Andreas Hofer obozowała w kompleksie leśnym Herby przez trzy dni, po czym z trzema
zwiadowcami Niewojta, dowodził nimi sierżant Wasil, udała się do Lublińca, do domu Stanisława
Prandziocha.  Anatol z resztą oddziału obrał za miejsce postoju lasy na północ od wsi Aebki. Punktem
kontaktowym miały być trzy świerki nad kanałem, poza tym w nagłych wypadkach mogli nawiązać łączność
radiową za pośrednictwem swoich central.  Szarow ze swoimi odmaszerował na wschód.
Sami wśród obcych i... swoich
Zagroda, w której zatrzymało się ośmiu mężczyzn  pięciu Niemców i trzej Rosjanie  znajdowała
się na wschodnim krańcu Lublińca, przy ulicy Podmiejskiej, w odległości kilkuset metrów od stacji
kolejowej, przez którą przejeżdżały pociągi w pięciu kierunkach. Obok przechodziła szosa Opole 
Częstochowa. Miasto, leżące nad przedwojenną granicą polsko-niemiecką, otaczały pola i ogrody, dookoła
szerokim pierścieniem rozłożyło się kilka wsi.
Właściciel posesji, czterdziestoletni wieśniak, wywarł na przybyszach korzystne wrażenie. Fakt, że pod
jego dachem miało przebywać ośmiu ludzi ściganych przez władze hitlerowskie, nie przerażał go, mimo iż
groziła za to jemu i jego rodzinie kara śmierci. Należał do AK, której dowódcą na tutejszym terenie był
sierżant Józef Karpe   Tadeusz , zarazem dowódca Kedywu Inspektoratu w Tarnowskich Górach.
Prandzioch był odpowiedzialny za skrzynki kontaktowe i kwatery oraz zaopatrzenie organizacji w żywność.
Karpe, choć tylko podoficer, należał do niezmiernie pomysłowych i aktywnych dowódców. Był bardzo
popularny na obszarze ciągnącym się między Lublińcem a Tarnowskimi Górami, dzięki czemu mógł się
łatwiej ukrywać. Z natury ryzykant, z początkiem 1943 roku przeszedł do działań zaczepnych, a latem
oddział jego rozkręcał tory kolejowe i wykoleił jeden pociąg. Dokonał też zuchwałego napadu na koszary
lublinieckiego garnizonu, liczącego 1924 żołnierzy. Ludzie  Tadeusza często zaskakiwali żandarmów na
ich posterunkach.
Wieczorem, gdy zapadł zmrok. Karpe przyszedł do Prandziocha, by poznać jego gości. Spotkanie
nastÄ…piÅ‚o na życzenie  André i odbyÅ‚o siÄ™ na zewnÄ…trz, w pobliżu domostwa. Sierżantowi  pózniej
mianowano go podporucznikiem  towarzyszyła trzyosobowa obstawa z pełnym uzbrojeniem.  Profesor
 jak Niewojt nazywał dowódcę grupy  Andreas Hofer  przedstawił się i wyjaśnił, że został przysłany
na te tereny przez Narodowy Komitet  Wolne Niemcy .
Po tej krótkiej prezentacji, w czasie której  André wyczuÅ‚ w postawie Polaków pewnÄ… nieufność,
poprosił przybyłych na strych, gdzie oczekiwali pozostali Niemcy. Musiało minąć kilka dobrych chwil, nim
pierwsze lody zostały przełamane. Potem potoczyła się żywa rozmowa, w czasie której najwięcej mówił
 Tadeusz . Opowiadał ciekawym wszystkiego, co na tym terenie się dzieje, Niemcom o swoim oddziale i o
sobie. Dowiedzieli się więc, że przed wojną miał stopień plutonowego, podczas kampanii wrześniowej 1939
roku dostał się do niewoli, z której uciekł i wrócił w strony ojczyste, by walczyć z wrogiem. To dawne
dzieje. Teraz należy do AK, podlega Inspektoratowi Tarnowskie Góry, jego oddział liczy osiemdziesięciu
żołnierzy, w tym kobiety i dziewczęta, zajmujące się zbieraniem informacji wywiadowczych i pełniące
funkcje Å‚Ä…czniczek.
%7łegnając się, obie strony wyraziły zadowolenie z nawiązania kontaktu. Niemcy wiedzieli, że mogą
liczyć na pomoc dzielnego, inteligentnego dowódcy.
Fikcyjne dokumenty, którymi dysponowali  André i jego towarzysze, nie zapewniaÅ‚y swobody
poruszania się na terenie Rzeszy, a więc wędrówka na zachód, w głąb Niemiec, stała się przedsięwzięciem
wręcz nierealnym. Niemieccy antyfaszyści musieli mieć papiery pewne, a na ich przygotowanie podziemna
organizacja potrzebowała czasu. Czekali zatem zamelinowani u Prandziochów, ale nie czekali bezczynnie.
Przy wydatnej pomocy placówek terenowych AK próbowali organizować tajne komórki ruchu oporu wśród
volksdeutschów.
Jedna z kwater  Tadeusza mieściła się w odległości dwóch kilometrów na południowy wschód od
Lublińca, we wsi Dronowiczki. Mieszkało tu nielegalnie, dłużej lub krócej, wielu członków organizacji. Po
naradzeniu się z podwładnymi  Tadeusz doszedł do wniosku, że byłoby dobrze włączyć ośmioosobową
grupę Niemców i Rosjan do jego oddziału, zwłaszcza że byli świetnie uzbrojeni. Z tą myślą udał się do
Prandziocha.
Gdy wszedł na strych, ujrzał stojącą na stole radiostację.  Max miał słuchawki na uszach i zapisywał
coÅ› szybko. Za nim staÅ‚  André i spoglÄ…daÅ‚ mu przez ramiÄ™. Seans trwaÅ‚ jeszcze kilka minut, a po jego
zakończeniu Karpe, na życzenie Niemców, scharakteryzował sytuację w Lublińcu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ewagotuje.htw.pl
  • Copyright © 2016 WiedziaÅ‚a, że to nieÅ‚adnie tak nienawidzić rodziców, ale nie mogÅ‚a siÄ™ powstrzymać.
    Design: Solitaire