[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Musiałem mieć głupią minę, bo powtórzył swoją wypowiedz jeszcze głośniej.
Potrząsnąłem głową, żeby ochłonąć, i zwróciłem uwagę, że  Sokół" nie pomieści choćby jednej
trzeciej zwierząt - nawet gdyby wykorzystać oprócz przestrzeni ładunkowej pomieszczenia
mieszkalne.
- W takim razie będziesz musiał zrobić trzy kursy - powiedział Ryn, który często pełnił rolę
mojego drugiego pilota.
- Trzy kursy dokąd? - spytałem głosem, który wydał mi się obcy.
- Z powrotem na Delphona - usłyszałem.
Wszyscy zaczęli się przekrzykiwać, ogłuszając mnie niepotrzebnymi informacjami.
Musieliśmy to zrobić dla dobra zwierząt. Nie mogliśmy zostawić ich na Regosh na pastwę
drapieżników. Duże zwierzęta mogły się same obronić, ale te mniejsze trzeba było ratować.
Tylko  Sokół" był wystarczająco szybki, żeby wypełnić to zadanie. I tylko ja potrafiłem
zaplanować i wykonać odpowiednie mikroskoki. W tym czasie reszta miała pozostać na księżycu
i odganiać drapieżniki.
Tak więc odsunąłem się, żeby zrobić miejsce treserom, którzy natychmiast przystąpili do
zaganiania zwierząt na pokład  Sokoła". %7łałowałem, że piraci nie zostawili nam chociaż
taanabiańskiej słomy na pokrycie pokładu, ale cała pasza odleciała wraz z desantowcem Haor
Chall. Kiedy w końcu byłem w stanie się ruszyć, popędziłem na statek, żeby włączyć generatory
tle'111 i tłumiki inercyjne pod pokładem i ustawić filtry powietrza na pełną moc. Ale mój nos
mówił mi już, że nie ma szans, żeby filtry poradziły sobie ze smrodem wytwarzanym przez
wystraszone jaszczurki śnieżne i inne zwierzęta. Zacząłem nawet wątpić, czy  Sokół" będzie
jeszcze kiedykolwiek pachniał tak jak dawniej.
I kiedy już wydawało się, że gorzej być nie może, Znieżynka ubzdurał sobie, że  Sokół" połyka
te małe zwierzęta, i postanowił ruszyć im na pomoc. Nie wiem, czy ktokolwiek słyszał
o rancorze albinosie atakującym frachtowiec YT-1300, ale to właśnie się wtedy zdarzyło. A
jedynym sposobem, żeby uchronić statek przed zdemolowaniem i żrącą śliną, było uruchomienie
repulsorów i utrzymywanie  Sokoła" poza niemałym zasięgiem ramion Znieżynki, podczas gdy
jego treserzy próbowali go uspokoić. Nie wiem dokładnie, jak długo trwał ten taniec, ale zanim
dobiegł końca, wiele zwierząt się pochorowało i zaczęło wymiotować, wzmagając jeszcze
wszechobecny smród.
W całym tym zamieszaniu zupełnie straciłem z oczu Sari, chociaż podejrzewałem, że uciekła do
swojej kajuty na statku pasażerskim. Jakież więc było moje zdziwienie, kiedy opuszczając kabinę
 Sokoła", zobaczyłem Sari siedzącą na brudnym pokładzie w głównej ładowni. Miała podartą
suknię, twarz pokrytą bliżej nieokreślonymi substancjami i rozmazany makijaż. Widząc, że
płacze, podszedłem do niej i zacząłem przepraszać za wszystko, co tylko przyszło mi do głowy,
łącznie z atakiem piratów.
Wpatrywała się we mnie przez dłuższą chwilę, po czym otarła łzy z oczu i się roześmiała.
- Głuptas z ciebie - powiedziała - nawet kiedy nie występujesz jako klaun.
Zacząłem bąkać coś w odpowiedzi, ale mi przerwała.
- Jak myślisz, dlaczego pracuję w cyrku? Dla oklasków? Dla tych marnych paru kredytów, które
zarabiamy? - Wskazała szerokim gestem na stłoczone wokół niej śmierdzące eopie i śnieżne
jaszczurki. - Kocham zwierzęta, Purn. I myślę, że kiedy już odwieziemy je wszystkie z powrotem
na Delphona, to zakocham siÄ™ w tobie.
- Właściwie to potrzeba było mojego drugiego pilota, Ryna,
i czterech kursów, żeby przetransportować wszystkie zwierzęta z powrotem na Delphona -
ciągnął Purn. - Ale dzięki  Sokołowi" dokonaliśmy tego w rekordowym czasie i ostatecznie
straciliśmy tylko dwanaście zwierząt, które padły ofiarą drapieżników z Regosh.
- A co z dużymi zwierzętami? - spytała Allana siedząca jak na szpilkach.
- No cóż, one zaczęły nowe życie na Regosh.
- Nawet Znieżynka?
- Nawet Znieżynka. - Purn się uśmiechnął. - Wyglądał na szczęśliwego, kiedy go widziałem po
raz ostatni.
- Bo nie musiał już robić sztuczek cyrkowych?
- Może i dlatego. Ale myślę, że Regosh przypominał mu trochę jego rodzinny Dathomir.
- Moja mama... - zaczęła Allana, ale przerwała. - A co się stało z małymi zwierzętami?
Uśmiech Purna zmienił się w grymas żalu. Odwrócił się w stronę Hana i Leii.
- Koniec końców atak piratów okazał się na tyle kosztowny, że Dax Doogun był zmuszony
wszystko sprzedać, nawet samą nazwę  Molpol".
- Piraci z Czarnej Dziury nie zostali złapani? - spytała Leia.
- Niektórzy tak. Reszta połączyła siły z Konsorcjum Zanna.
- Domyślam się, że  wszystko" obejmowało też  Sokoła" - wtrącił Han.
- Niestety. Gdybym miał dość kredytów, odkupiłbym statek, ale bogactwa nieprędko miały do
mnie trafić.
Rozległo się delikatne pukanie do drzwi i po chwili ukazała się w nich głowa olśniewająco
pięknej Twi'lekanki.
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale miałeś wręczyć główne nagrody.
Purn dał jej znak, żeby weszła do pokoju.
- Jeszcze chwilę. - Spojrzał na Hana. - Na czym to ja skończyłem?
- Odkupiłbyś  Sokoła"...
Purn pokiwał głową.
- To prawda.  Sokół" był jedną z pierwszych rzeczy, jakie zostały sprzedane, a ja, jako dyrektor,
osobiście załatwiałem transakcję z Ciksem Trouvee.
- I co potem? - spytała Allana.
- Po Molpolu wróciłem do pilotowania, ale stwierdziłem, że już nie sprawia mi to przyjemności.
Zamiast tego nabrałem upodobania do zwierząt. Pracowałem jako konferansjer w kilku innych
firmach, aż w końcu zostałem sędzią na wystawach zwierząt. I tym się zajmuję do dziś.
Han potarł podbródek.
- Mówiłeś, że  Sokół" należał już do Molpolu, kiedy ty nastałeś.
- Tak. Dax Doogun kupił go parę lat wcześniej.
- Wiesz, gdzie Dax go znalazł?
Purn zastanawiał się przez chwilę.
- Przypominam sobie, że  Sokół" był jakimś statkiem medycznym.
- Naprawdę? - zdziwiła się Leia.
- Ale obawiam się, że to wszystko, co pamiętam na ten temat.
- Doogun by pamiętał, prawda? - powiedział Han.
- Z pewnością. Ale nie miałem żadnego kontaktu z Daksem od... no, co najmniej od dwudziestu
lat.
Allana posmutniała.
- Wie pan, gdzie on jest?
- Przykro mi, młoda damo, ale nie wiem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ewagotuje.htw.pl
  • Copyright © 2016 WiedziaÅ‚a, że to nieÅ‚adnie tak nienawidzić rodziców, ale nie mogÅ‚a siÄ™ powstrzymać.
    Design: Solitaire