[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Tak sobie. I co teraz?
- Punkt drugi.
Przesunął drugą rękę tuż pod jej piersiami i zamknął ją niby w
obręczy.
- Też wygodnie?
- Niezbyt - odparła lekko drżącym głosem.
- A teraz...
- Co teraz?
- Teraz robimy tak. - Odchylił jej głowę. -I całujemy królewnę w
policzek. W czubek nosa.
- Mam Å‚askotki.
- A teraz ostatni punkt programu.
Delikatnie pocałował ją w usta. Zacisnął ramiona, ale nie tak
mocno, żeby nie mogła się wyrwać, gdyby miała ochotę. O dziwo, nie
chciała. Siedziała bez ruchu, niezbyt mądrze uśmiechnięta. Budzenie
królewny przerwała Melody, która przybiegła z pretensją.
- Ciociu, zapomniałaś mi poczytać.
- Powiedz jej, żeby się wyniosła - szepnął Ralph, bezskutecznie
próbując się odsunąć.
71
RS
- To twoje oczko w głowie!
- Ciociu! - płaczliwym głosem pisnęła Melody. - Przyniosłam
książeczkę.
- Dobrze, skarbie. Usiądz tu między nami - głośno powiedziała
Hope, a ciszej syknęła: - Odsuń się.
Melody wgramoliła się między dorosłych, usiadła wygodnie i
otworzyła książeczkę.
- Ale Eddie będzie zły, jak mu powiem, że ciocia i wujek razem
mi czytali.
- Lepiej mu nie mów. To będzie nasza tajemnica 
zaproponował miłosierny wujek.
- Mogę go obudzić - zaproponowała Hope. - Wtedy wszyscy
będziemy zadowoleni.
- Ja nie, cholera, ja wcale nie. Siedz i czytaj, zanim mnie nerwy
poniosÄ… - syknÄ…Å‚ Ralph.
72
RS
ROZDZIAA PITY
W środę Hope obudziła się w pokoju zalanym słońcem. Była zła,
że nie zaciągnęła zasłon i że światło za wcześnie ją zbudziło. Za
wcześnie? Wskazówki budzika stały na godzinie dwunastej, lecz zegar
nie tykał. Niemożliwe, żeby była północ, gdy jasno świeci słońce!
Spuściła nogi z łóżka na gołą podłogę. Znowu nie było
chodnika! Rex go zabrał i zrobił sobie posłanie za fotelem. Przysunęła
pantofle, sięgnęła po podomkę i wyszła z sypialni.
W korytarzu panowały ciemności choć oko wykol, więc
nacisnęła kontakt, ale światło się nie zapaliło. Nacisnęła jeszcze raz.
Nic. Czyli wysiadł prąd.
Na prowincji nie należało to do rzadkości. Obojętnie wzruszyła
ramionami i zeszła na dół. Na parterze też nie mogła zapalić żadnej
lampy.
W kuchni, przy martwym komputerze, siedział Ralph. Czytał coś
przy świetle padającym przez okno.
- Witaj, bogini obfitości - rzekł, podnosząc głowę znad
wydruków.
- Kogo witasz? - Hope rozejrzała się. - Chyba nie mnie? Moja
siostra mogłaby być boginią. Szkoda, że mnie tam nie ma.
- Czekaj, czekaj, bo mam mętlik w głowie. Gdzie chciałabyś
być?
73
RS
- Na Karaibach. W St Kitts. Siostra z mężem mieszka na wyspie,
na której nigdy nie ma śniegu. - Opadła na najbliższe krzesło. - Co
widzÄ™? Kawa?
- Dobrze widzisz. Czyżbyś chciała...
- ...napić się kawy? Tak. Dzieci jeszcze śpią? Ralph skinął głową
i podał jej filiżankę.
- Marna kawa, ale kawa. Byłaś w tropikach? Jesteś globtroterką?
- Tak i nie.
- Co tak i nie?
- Odpowiedziałam na twoje pytania.
Nadzwyczaj wyczerpująco. - Uśmiechnął się ironicznie. - Rano
dużo można się od ciebie dowiedzieć.
- Byłam w tropikach. W asyście całej rodziny, bo sama nigdy
bym się nie odważyła jechać. Nie lubię podróżować.
- Trudno uwierzyć.
- Postaraj siÄ™.
- Nie mogę, Nie ma prądu, komputery strajkują więc wpadłem w
depresjÄ™ bezrobotnego.
- Zaraz cię zatrudnię. Jest śnieg do odgarnięcia. Pewnie z metr
nawiało.
- Nawet ze dwa w zaspach.
- Znieg to duża frajda dla dzieci.
- Racja. Zaraz obudzÄ™ Eddiego.
- O siostrzenicy zapomniałeś?
- Jest za mała, żeby rzucać się śnieżkami.
74
RS
- Możesz spróbować.
- Chcesz przewrócić mój świat do góry nogami?
- Ktoś to musi zrobić - rzekła pół żartem, pół serio, zdziwiona,
że ośmieliła się coś takiego powiedzieć.
- Jestem głęboko zobowiązany - rzekł Ralph z miną, która
zadawała kłam słowom.
Hope przełknęła łyk kawy i zakrztusiła się.
- Ale świństwo!
- Jak pomyje, co? - Ralph zaśmiał się półgębkiem. - Ale kto tu
jest gosposią? Gdybyś wstała wcześniej, nikt by nie musiał pić takiego
paskudztwa.
- Zawsze ja jestem wszystkiemu winna. - Załamała ręce udając
rozpacz, po czym bez namysłu wylała kawę do zlewozmywaka. - Jak
przeżyłeś do tej pory beze mnie?
Ralph spoważniał i wyznał tragicznym głosem: [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ewagotuje.htw.pl
  • Copyright © 2016 WiedziaÅ‚a, że to nieÅ‚adnie tak nienawidzić rodziców, ale nie mogÅ‚a siÄ™ powstrzymać.
    Design: Solitaire