X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

w żebrach, ale tym razem nie było ono spowodowane bólem.
- Pożyczyłam samochód kamerzyście. - Położyła mu ręce na ramionach. - Gratulacje.
Opuściwszy torbę na ziemię, wsunął dłonie w ognistorude loki. Przez chwilę, która
zdawała się trwać wieczność, patrzył Brooke w oczy, po czym powoli ją pocałował.
Ten pocałunek smakował mu bardziej niż zdobycie mistrzostwa. Zdumiony
intensywnością doznań, odsunął się. Miał wrażenie, że zaraz nogi się pod nim ugną,
Delikatnie pogładził Brooke po twarzy.
- Kocham cię.
Oparła głowę na jego piersi i westchnęła głęboko, wciągając w nozdrza zapach mydła
i szamponu. Przez moment tkwili tak bez ruchu, nie odzywając się. Niebo przybierało coraz
ciemniejszy odcień.
- Nie jesteś zbyt zmęczony, żeby świętować zwycięstwo? - spytała cicho.
- Nie. - Pocałował ją w czubek głowy.
- To dobrze. - Uwolniwszy się z jego objęć, zeskoczyła z maski. - Na początek
zapraszam cię na kolację. - Otworzyła drzwi od strony pasażera.
Nagle uzmysłowił sobie, że jest głodny jak wilk Niewielki posiłek, który zjadł przed
meczem, był już odległym wspomnieniem.
- Mogę wybrać miejsce?
Kwadrans pózniej Brooke rozglądała się po kiczowato urządzonym wnętrzu
Hamburger Heaven i zawieszonych na suficie lampach w kształcie rogalików.
- Całkiem zapomniałam, że przepadasz za niezdrowym żarciem.
- Niezdrowe? - obruszył się, podnosząc do ust ogromną kanapkę. - Sto procent czystej
wołowiny.
- Jeśli ktoś w to wierzy, to uwierzy we wszystko.
- Cyniczka. - Podsunął jej tackę z frytkami.
- Bądz grzeczny, bo ci nie przeczytam peanów na twoją cześć. - Zakryła ręką gazetę,
którą przed chwilą kupiła. - I nie usłyszysz tych wszystkich pochwał i zachwytów na swój
temat.
Wzruszył ramionami.
- Może ciebie to nie interesuje, ale ja chcę wiedzieć... - Zaczęła przerzucać strony. - O
tu... - Nagle zamilkła, a na jej twarzy pojawił się grymas niezadowolenia.
- Co się stało?
Zajrzał jej przez ramię. Zobaczył dwa zdjęcia. Na pierwszym uchwycono go, jak
wyciągnięty jak struna chwyta piłkę. Na drugim, jak Brooke pochylona nad poręczą go całuje.
Niżej wielkimi literami tytuł: PODW�JNE ZWYCISTWO JONESA.
- No, no... - Przebiegł wzrokiem tekst omawiający najważniejsze momenty meczu
oraz różne pochwalne wypowiedzi. -  Piłka odbita przez Henneseya... Jones... jak
wystrzelony z katapulty... potężny wyskok... Akcja zakończona sukcesem... W nagrodę całus
od rudowłosej piękności, Brooke Gordon . - Na moment oderwał wzrok od gazety i przyjrzał
się siedzącej obok kobiecie. -  Młodej, zdolnej reżyserki, którą widuje się z Jonesem nie tylko
na planie filmowym .
- Nienawidzę tego - mruknęła.
- Czego? - Popatrzył na nią, zaskoczony złością w jej głosie.
- Kiedy bez pozwolenia robi mi się zdjęcie. I kiedy dziennikarze snują kretyńskie
domysły. Dziś to, parę dni temu w  Timesie ...
- Opisali cię jako wiotką piękność o zmysłowym spojrzeniu i wspaniałej burzy rudych
włosów, w których Tycjan by się zakochał.
- To nie jest śmieszne, Parks. - Odsunęła na bok gazetę.
- Są większe nieszczęścia na świecie.
- Wiem, ale dziennikarze nie powinni wtrącać się w nie swoje sprawy.
Parks podniósł do ust frytkę.
- Podobno człowiek znany i popularny staje się publiczną własnością.
Zmarszczyła czoło, przypomniawszy sobie, że użyła dokładnie tych samych słów,
kiedy rozmawiali o plakacie z wizerunkiem Parksa.
- Owszem, ale to ty jesteś znany i popularny. Występujesz na stadionie, przed wielką
widownią. Na tym polega twoja praca. Ale nie moja. Ja pracuję za kamerą i mam prawo do
prywatności.
- W porządku, skoro jednak zadajesz się z człowiekiem, który, jak sama twierdzisz,
przyciąga tłumy... - Uśmiechnął się. - Przynajmniej trafnie cię opisali, moja ty rudowłosa
piękności...
Brooke wgryzła się w cheeseburgera.
- I tak mi się to nie podoba - mruknęła. - Uważam... Zawsze chroniłam swoją
prywatność, może nawet nadmiernie, a teraz... Po prostu nasz związek jest dla mnie zbyt
ważny, aby czytał o nim każdy, kto wybuli pięćdziesiąt centów na gazetę.
- Cieszę się, że tak myślisz - rzekł Parks, ujmując ją za rękę.
- Nie chcę, byśmy żyli jak para pustelników, która unika ludzi, ale nie chcę też, żeby
każde nasze wyjście z domu było komentowane w prasie.
Siląc się na nonszalancję, Parks wzruszył ramionami.
- No wiesz, miłość zawsze się dobrze sprzedaje. Rozwód też, zwłaszcza gdy dotyczy
osób znanych.
- Psiakość, teraz, gdy rusza pełną parą kampania reklamowa de Marco, dziennikarze [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ewagotuje.htw.pl
  • Copyright � 2016 Wiedziała, że to nieładnie tak nienawidzić rodziców, ale nie mogła się powstrzymać.
    Design: Solitaire

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.