[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Jeśli to jest sedno wszystkiego, to dlaczego nikt mi o tym nie powiedział?
Kiedy tak bolałem nad sobą, usłyszałem odpowiedz, która nie zawierała nagany, tylko jakby uśmiech
w słowach:
 Ja ci powiedziałem.
Ale jak? Ciągle jeszcze próbowałem się usprawiedliwić. Jak On mógł mi powiedzieć, że nie
słyszałem?
 Powiedziałem Ci przez życie moje i przez śmierć moją, a jeśli będziesz miał uwagę zwróconą
na mnie, zobaczysz o wiele więcej...
Nawet nie zauważyłem, jak opuściliśmy szpital. Wydarzenia z mojego życia, które toczyły się wokół
nas, też doczekały się końca. Teraz pędziliśmy wysoko nad ziemią do odległego świata.
Ten lot nie był podobny do tego, który odbyłem sam. Przedtem moją uwagę skupiłem na sobie i
leciałem nad ziemią. Teraz lecieliśmy wyżej i szybciej, a oczy miałem skierowane na Niego. On
prowadził i teraz czułem się bezpieczny.
Odległe światło rozwinęło się w duże miasto, do którego zmierzaliśmy. Ciągle jeszcze była noc, lecz
dym wydobywał się już z kominów fabrycznych i wielu domów. Wiele mieszkań było oświetlonych.
Za miastem był ocean albo jezioro. Mógł to być Boston, Detroit, Toronto, z pewnością miejsce, gdzie
nigdy nie byłem. Wkrótce znalezliśmy się na zatłoczonej ulicy, blisko fabryki produkującej na trzy
zmiany dla potrzeb wojskowych.
Uderzyło mnie, że ulice były nieprawdopodobnie zatłoczone. Tuż poniżej dwóch ludzi szło
naprzeciw siebie i za moment jeden przeszedł przez drugiego. Z łatwością dostrzegłem
jednocześnie zatłoczoną ulicę, hałaśliwą fabrykę i biura fabryczne. Wszędzie było wielu ludzi. W jednym
biurze siedział szpakowaty mężczyzna i dyktował list na obracający się cylinder gramofonu. Za nim stal
mężczyzna, może o 10 lat starszy, starając się gwałtownie wyrwać mikrofon z ręki mówiącego.
 Nie!  krzyczał  jeśli zamówisz sto, policzą ci więcej, wez od razu tysiąc! Pierce sprzeda ci na
lepszych warunkach. Dlaczego posyłasz to zamówienie do Billa? Zmień to, daj nowe zamówienie!  W
tym momencie człowiek siedzący na krześle zdawał się w ogóle nie wiedzieć, że ktoś stoi obok niego i
krzyczy. Zauważyłem natomiast zadziwiający fenomen, ci ludzie byli nieświadomi obecności innych,
stojących tuż za nimi. Zobaczyłem grupę robotników zebranych koło kiosku z kawą.
Jedna z kobiet prosiła drugą o papierosa, właściwie błagała, że potrzebuje go bardziej niż
czegokolwiek na świecie. Lecz ta druga, rozmawiając z przyjaciółką, całkowicie ją ignorowała.
Wyjęła paczkę papierosów i zapaliła bez poczęstowania błagającej ją kobiety. Natychmiast
kobieta, która poczuła się na pewno mocno pokrzywdzona, doskoczyła do palącego się w jej
ustach papierosa.
Starała się go porwać raz i drugi, i znowu. Z uczuciem pewnego dreszczu zauważyłem, że nie była w
stanie nic zrobić.
Pomyślałem w tym momencie o tym człowieku przy słupie telefonicznym i prześcieradle w szpitalu.
Przypomniałem sobie, z jakim utęsknieniem patrzyłem na człowieka, który nie zwracał na mnie uwagi. A teraz
patrzyłem na ludzi w tym mieście, daremnie usiłujących kogoś zainteresować. Chodzących po chodniku bez
zajmowania miejsca. Jasne się dla mnie stało, że ci ludzie pozbawieni twardości są w tak samo przykrej
sytuacji, jak niedawno temu byłem ja.
Po prostu umarli, tak jak ja.
Ależ to takie inne od mojego pojęcia o śmierci! Popatrzyłem na kobietę mającą około 50 lat, która
podążała za mężczyzną mniej więcej w tym samym wieku. Wyglądała na bardzo żywo zaangażowaną i
miała oczy pełne łez, lecz mężczyzna, do którego zwracała się z takim przejęciem, po prostu nie
zdawał sobie sprawy z jej obecności:
 Mało sypiasz, Maryla za dużo od ciebie wymaga. Przecież wiesz, że nigdy nie byłeś silny.
Dlaczego nie ubierasz pulowera? Nigdy nie powinieneś się ożenić z taką kobietą, która myśli
tylko o sobie.
I tak dalej, i tak dalej, Wywnioskowałem z tego, że była to jego matka  mimo tego, że była w tym
samym co on wieku.
Jak długo tak za nim chodziła?
Czy śmierć tak wygląda, że jest się niewidocznym dla żywych, a na dodatek stale wtrąca się w ich
sprawy? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ewagotuje.htw.pl
  • Copyright © 2016 WiedziaÅ‚a, że to nieÅ‚adnie tak nienawidzić rodziców, ale nie mogÅ‚a siÄ™ powstrzymać.
    Design: Solitaire