[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wyprostuj się rozkazałem. Mów.
Usiadł na piętach, niepewnie zerknął na moją twarz i natychmiast spuścił wzrok.
Przychodzę tu co noc, kiedy tylko mogę wymamrotał. Modliłem się do boga,
żeby mi pozwolił jeszcze raz cię zobaczyć. Nigdy nie zapomnę, co zrobiłeś dla
mojego brata i dla nich wszystkich& urwał, po czym wyszeptał: Myślałem, że
jesteś aniołem, ale ludzie mówią, że jesteś synem pana Otori i że zabiłeś pana Iidę,
by pomścić śmierć ojca. Teraz mamy nowego pana, Araiego Daiichi z Kumamoto.
Jego ludzie wszędzie cię szukają, pomyślałem więc sobie, że wciąż jesteś w mieście,
i przyszedłem tu dzisiaj z nadzieją, że cię spotkam. Nieważne, jaką postać
przybierzesz; musisz być aniołem, skoro zrobiłeś to, co zrobiłeś.
Wstrząsnęła mną moja własna historia w ustach tego człowieka. Uświadomiłem
sobie, w jakim znalazłem się niebezpieczeństwie.
Wracaj do domu. Nie mów nikomu, że mnie widziałeś powiedziałem, zbierając
się do odejścia.
Lecz on najwyrazniej mnie nie słyszał. Ogarnęło go coś w rodzaju uniesienia:
oczy mu błyszczały, na wargach lśniły bryzgi śliny.
Zostań, panie szepnął błagalnie. Co noc przynoszę w ofierze jedzenie,
jedzenie i wino. Podzielimy się, a potem mnie pobłogosławisz i umrę szczęśliwy.
Wyjął zza pazuchy zawiniątko i rozłożywszy poczęstunek na ziemi, wyszeptał
słowa pierwszej modlitwy Ukrytych. Na dzwięk znajomych słów poczułem mrowienie
na karku; kiedy skończył, cicho zmówiłem drugą modlitwę. Razem nakreśliliśmy znak
i zaczęliśmy jeść.
Posiłek był żałośnie ubogi podpłomyk z prosa ze strzępkiem skóry wędzonej
ryby lecz kryły się w nim wszystkie rytuały mojego dzieciństwa. Niedotykalny wyjął
niewielką flaszkę i nalał do drewnianej czarki alkohol własnego wyrobu, znacznie
mocniejszy niż wino. Wypiliśmy tylko łyk, jednak zapach trunku przypomniał mi dom.
Niemal poczułem obecność matki. W oczach stanęły mi łzy.
Jesteś kapłanem? szepnąłem, ciekaw, jak zdołał uniknąć prześladowań
Tohańczyków.
Kapłanem był mój brat. Ten, którego miłosiernie wyzwoliłeś. Od kiedy umarł,
robię dla naszego ludu, co tylko mogę dla tej garstki, która została.
Wielu zginęło pod rządami Iidy?
Na Wschodzie setki. Moi rodzice dawno temu uciekli tutaj, do Yamagaty. Za
rządów Otori żyliśmy w spokoju, ale przez te ostatnie dziesięć lat, które minęły od
Yaegahary, nikt nie czuł się bezpieczny. Teraz mamy nowego władcę, pana Araiego, i
nie wiadomo, co on zamierza. Powiadają, że ma inne ryby na haczyku; powiadają, że
zajmie się Plemieniem, a nas zostawi w spokoju. Zciszył głos, jakby samo
wymówienie nazwy Plemienia mogło ściągnąć nań karę. I słusznie, w końcu to
mordercy i zabójcy, a nasi ludzie są nieszkodliwi, nam nie wolno zabijać. Spojrzał
na mnie przepraszajÄ…co. Rzecz jasna, ty, panie, to co innego.
Gdyby tylko wiedział, jak bardzo czym innym się stałem, jak daleko odszedłem
od matczynych nauk! W mieście zaszczekały psy, koguty obwieściły nadejście dnia.
Musiałem iść, ale czyniłem to niechętnie.
Nie boisz siÄ™?
Często wręcz umieram ze strachu. Nie mam daru odwagi. Ale moje życie jest w
ręku boga. Ma wobec mnie jakiś plan. W końcu zesłał nam ciebie.
Nie jestem aniołem.
A skąd jakiś Otori znałby naszą modlitwę? odrzekł. Kto oprócz anioła
spożyłby posiłek z kimś takim jak ja?
Wiedziałem, że wiele ryzykuję, ale mimo to powiedziałem:
Pan Shigeru uratował mnie z rąk Iidy w Mino.
Nie musiałem mówić nic więcej. Milczał przez chwilę, jakby zdjęty grozą.
W Mino? wyszeptał w końcu. Myśleliśmy, że nikt tam nie ocalał. Zaiste,
dziwne są wyroki boskie! Oszczędzono cię w jakimś wielkim celu! Jeżeli nawet nie
jesteś aniołem, to zostałeś wybrany przez Tajemnego!
Pokręciłem głową.
Jestem najnędzniejszym z ludzi. Moje życie nie należy już do mnie. Los, który
rozdzielił mnie z moim ludem, teraz oddala mnie od Otori. Nie przyznałem się
jednak, że zostałem członkiem Plemienia.
Potrzebujesz pomocy? zapytał. Zawsze ci jej udzielimy, wystarczy, że
przyjdziesz do nas na most wyrzutków.
Gdzie to jest?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]