[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Nie zważając na to, gdzie była i z jakiego powodu się tam znalazła,
miała chęć zedrzeć z niego ubranie. To był prawdziwy magnetyzm Chase'a
Harringtona  nie jego pieniądze czy wpływy. Co dziwne, nie miał pojęcia,
102
R
L
T
jak bardzo jest atrakcyjny. Zakochała się w nim, prawda? Od chwili, gdy
umówiła się z nim na tę randkę nie randkę, wszystko, czego się o nim
dowiadywała tylko silniej ją z nim wiązało. Ten dzień był ostatnim krokiem.
Westchnęła, patrząc, jak Chase wyjmuje z lodówki mrożoną herbatę i
stawia dzbanek na stole.
Oby w ten weekend nie popełniła jakiegoś głupstwa. Oby nie uznała, że
może go zmienić czy mu pomóc. Doświadczenie z Dunbarem nauczyło ją, że
związki zbudowane na takim założeniu są nie tylko głupie, ale też
autodestrukcyjne. Zresztą kim ona jest, by twierdzić, że Chase a trzeba
zmienić? Wydawał się dość szczęśliwy. Kim ona jest, by osądzać jego opinie
na temat związków i małżeństwa? Choć uważała je za wypaczone,
ukształtowały go, dały mu napęd do sukcesu.
Czy więc pomimo kiełkującego zaufania i oczywistej chemii mogła
zignorować fakt, że głębsze zaangażowanie w związek z Chase'em złamie jej
serce?
103
R
L
T
ROZDZIAA DZIESITY
Po kolacji Mitch poszedł zajrzeć do Sama, a Chase zaparzył kawę.
 Chcesz wyjść na dwór?  spytał.
Vanessa skinęła głową.. Usiedli na frontowych schodach, patrząc na
zachodzące za górami słońce. Pili kawę w milczeniu, podziwiając widok i
delektując się ciszą, przerywaną od czasu do czasu przez ryk krów.
 Mitch świetnie sobie radzi  rzekła w końcu Vanessa,
 Nawet sobie nie wyobrażam, jak mu ciężko.
 Och, miał złe dni, ale w końcu wszystko sobie poukładał. Każdy
problem od razu próbuje rozwiązać.
A on nie potrafił. Oboje zamilkli, myśląc o tym samym.
 Nie ma rodziny, która by mu pomogła?  spytała Vanessa.
 Jego ojciec zmarł, kiedy miał dwa lata, a mama przeniosła się do
Nevady. Ojczym zmarł parę lat temu. Bracia i siostry wynieśli się z tego
stanu. Zresztą niewiele mogliby zrobić. Ranczo funkcjonuje znakomicie, a
Mitch ma wszelką niezbędną pomoc.
 Jak się poznaliście? Mitch coś mówił...
Chase mruknÄ…Å‚ coÅ› pod nosem.
 SÅ‚ucham?
 Mitch nie umie trzymać języka za zębami.
 Co jest złego w tym, że ze mną rozmawiał?
 Moje prywatne życie nie jest tematem do rozmów.
 A komu twoim zdaniem to opowiem?
Spotkali się wzrokiem, potem Chase popatrzył w mrok.
 Poznałem Mitcha w bibliotece okręgu Jasper.  Obejrzał się przez
104
R
L
T
ramię na kuchnię, gdzie siedział Mitch.
 Jego mama była bibliotekarką, a on chodził do innej szkoły.  Jego
twarz złagodniała.  Byliśmy nierozłączni, prawie u niego mieszkałem.
Zawsze było tam ciasno, pełno dzieciaków, a jego mama była niesamowita.
Kochałem ją.
 A twoi rodzice? Nie przeszkadzało im, że tyle czasu spędzałeś poza
domem?
Oparł łokcie na kolanach i wbił wzrok w podłogę.
 Nic ich to nie obchodziło. Najwyżej, kiedy mnie nie było, nie mieli się
o co kłócić.
Vanessa miała ogromną potrzebę zrozumienia Chase a. Chciała mu
pomóc zabliznić stare rany.
 Ale do college'u chodziliście już razem?
Chase skinął głową.
 Dopóki Mitch nie zrezygnował. Jess zaszła w ciążę. Postąpił
szlachetnie, ożenił się z nią i wrócił tu, żeby prowadzić ranczo ojca.
Wybór Mitcha świadczył o tym, że jest honorowym człowiekiem i
bierze odpowiedzialność za swoje czyny. Vanessa podejrzewała, że w tym
względzie przyjaciele byli podobni: silni, prawi, wierni swoim
przekonaniom.
Siedziała teraz, dzieląc z Chase em ciemność i ciszę. Każde było
pogrążone we własnych wspomnieniach, oddzielało ich tylko chłodne nocne
powietrze. Po chwili powiedziała cicho:
 Nasze historie tak bardzo się nie różnią. Oboje przez rodziców
musieliśmy szybko dorosnąć.
Chase zerknÄ…Å‚ na niÄ… z ukosa.
 Twoja matka nie ciągnęła cię do sklepu ojca, nie stawała na środku
105
R
L
T
ulicy i nie wrzeszczała na niego.
 Tak było?
 Tak. Matka miała problem z zaufaniem. Ilekroć jakaś kobieta
uśmiechała się do ojca, myślała, że ojciec ma romans. Owszem, podrywał
kobiety, ale o ile wiem, na pogawędkach się kończyło. Mama z kolei zawsze
flirtowała z klientami. I tak bez końca na siebie wrzeszczeli, choć niczego nie
byli w stanie udowodnić, a ja umierałem ze wstydu i próbowałem zniknąć.
 To okropne.
 Chase, mawiała matka, mężczyzni to świnie.  Uśmiechnął się
ironicznie.  Nie można im ufać. A jednak została z ojcem, bo  na mnie
łożył .
Nic dziwnego, że opinia Chase a na temat związków była wypaczona.
Mając za sobą takie doświadczenia, Vanessa też miałaby z tym problem.
 Moi rodzice stale pracowali  rzekła.  Miałam chyba sześć lat, kiedy
w szkole był Dzień Rodziców. Zaprosiłam nianię.  Zaśmiała się gorzko. 
Niania, potem gosposia woziły nas na lekcje muzyki, tenisa, baletu.
Codziennie była szkoła, a potem zajęcia dodatkowe. W weekendy nauka i
wycieczki edukacyjne, jakby stałe zajmowanie się czymś było sportem
wyczynowym. Zawsze musiałyśmy mieć cel. Wiedziałam, że dla rodziców
najważniejsza jest praca. Juliet była na drugim miejscu.  Lekko się
uśmiechnęła.  Tata chciał ją zatrzymać w kancelarii, ale została specjalistką
od rozwodów. Do niedawna była wielkim rozczarowaniem. Chociaż  jej
uśmiech zgasł  nie takim jak ja.
 Nie rozumiem.  Chase pokręcił głową.  Masz dobrą pracę, dwoje
zdrowych dzieci.
 Ojca doprowadza do szału, że  nie wykorzystuję swojego potencjału
 zacytowała.  Tyle włożyli w moje wykształcenie, pociągnęli za wszystkie
106
R
L
T
sznurki, a ja marnuję się na nisko płatnej posadce. Nie zapominajmy też, że
żaden ważny mężczyzna nie ożeni się z kobietą, która ma dwoje dzieci z
tajemniczym kochankiem.
 Tak ci powiedzieli?
 Jeszcze barwniej.  Po prawie dwóch latach wciąż nie mogła
wspominać wściekłości rodziców bez ucisku w piersi. Ojciec wybuchnął, ale
to matka zrobiła przytyk, który zasiał w niej ziarno wątpliwości. 
Najwyrazniej już nie znajdę mężczyzny.
 To szaleństwo.  Chase pokręcił głową.
 Nie, to moi rodzice.
 Boże, chroń nas przed cudacznymi oczekiwaniami rodziców.
 Czego twoi od ciebie oczekiwali?
 Poza tym, żebym nie trafił za kratki? Och, myślałem, żeby do tego
doprowadzić, zrobić im na złość  dodał z uśmiechem.  Powiedzieli, że
przejmę rodzinny biznes, a ja chciałem uciec stamtąd jak najdalej.
 Więc pojechałeś na Harvard.
 Dostałem stypendium. Rodzice nie chcieli płacić.
 Nie wyobrażam sobie, żeby satysfakcjonowało cię małomiasteczkowe
życie.
 NaprawdÄ™?
 Wydajesz się bardziej ambitny.  Odwróciła się do niego i postawiła
filiżankę na stopniu.  Masz w sobie taką energię, widziałam, jak ludzie się do
ciebie garną, mężczyzni słuchają twojej opinii. Kobiety...
 Co?  Spojrzał na nią ze sceptycznym uśmiechem.
 Mają ochotę zedrzeć z ciebie ubranie.
Chase zaśmiał się.
 A ty, Vanesso?  Kiedy się pochylił, jego oddech wypełnił dzielącą
107
R
L
T
ich przestrzeń. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ewagotuje.htw.pl
  • Copyright © 2016 WiedziaÅ‚a, że to nieÅ‚adnie tak nienawidzić rodziców, ale nie mogÅ‚a siÄ™ powstrzymać.
    Design: Solitaire