[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Paulu, obserwując go pogrążonego w śnie narkotycznym, gdy dorastała w Schronie.
Sarah Rourke myślała o swoim życiu. Była w ciąży. Czy tego chce? Wciąż nie jest
pewna. Dziecko mogłoby jej dać to, co John jej odebrał. Mogłaby być przy nim, obserwować
je, jak rośnie, jak się rozwija, będąc jego matką, a nie rówieśnicą.
Nie posłuży się jednak dzieckiem, żeby utrzymać przy sobie męża. Jego poczucie
honoru, nieubłagane poczucie honoru. To oczywiste, że kocha Natalię, może nawet bardziej
niż ją kiedykolwiek, ale jest też oczywiste, że nie zdradzi i nie porzuci swojej żony.
ROZDZIAA X
Bjorn Rolvaag i idący tuż przy jego nodze wielki, kudłaty pies - Hrothgar, pokonywali
wzniesienie zdecydowanie łatwiej, niż ona kiedykolwiek mogłaby to zrobić. Przynajmniej tak
uważała.
- Hej, poczekaj!
Rolvaag odwrócił się w stronę Annie i wydawało się jej, że widzi jego uśmiech. Nie
było to jednak łatwo sprawdzić, bo głowę i większą część twarzy miał zasłoniętą czymś, co
wyglądało jak maska narciarska z otworami na oczy i usta. I było zielone. Zastanawiała się,
czy zielona odzież jest czymś w rodzaju uniformu, czy może Bjorn po prostu lubi ten kolor,
bo pasuje do jego rudej brody i błękitnych oczu. Zrozumiał chyba, o co jej chodzi, bo
przystanął, podczas gdy Hrothgar zataczał wokół niego ciasne kółka.
Nie miał karabinu ani pistoletu, posiadał natomiast broń sieczną. Na skórzaną bluzę
włożył - znów zielony! - płaszcz z kapturem, sięgający mu do połowy łydek. Pod lewą piersią
miał przyszytą pochwę na potężny nóż. Nie widziała ostrza, ale z kształtu futerału mogła się
domyślić, że jest podobny do noża Bowie. Do pasa, którym był ściśnięty w talii, przytroczony
miał miecz. Coś takiego widziała na filmach; taką broń mieli pewnie rycerze króla Artura, o
których czytała. Widziała tylko rękojeść, na której spoczywała teraz lewa dłoń Bjorna. Ale -
jeśli sądzić po długości pochwy - ostrze musi być dość szerokie i długie prawie na metr.
Pracowicie dreptała za Rolvaagiem, lecz nie umiała robić tak dużych kroków, aby
trafiać stopami w jego ślady. Robiła więc trzeci krok pomiędzy odciskami jego stóp.
Na koce miała narzucony śpiwór, którym osłoniła głowę i owinęła się tak, aby chodzić
swobodnie. Było jej zimno w nogi pod spódnicą, tam gdzie kończyły się pończochy. Na
udach czuła lodowaty dotyk halki.
Chciała spytać, jak daleko jeszcze i dokąd właściwie idą. Przekraczało to jednak jej
możliwości komunikowania się z Bjornem.
Kiedy go prawie dogoniła, ruszył znów pod górę, w prawej ręce trzymając laskę, którą
się podpierał. Lewa dłoń wciąż spoczywała na rękojeści miecza. Wyglądał, jakby przechadzał
się od niechcenia. Ogromny plecak z przyczepionym zrolowanym śpiworem tkwił
nieruchomo na jego grzbiecie.
Hrothgar, bardzo ruchliwy mimo swej wielkości, wciąż wybiegał do przodu,
przystawał i wracał do pana.
Domyślała się, że wspinają się po stoku Hekli, o której Rolvaag wspominał
poprzednio. Ta Hekla najwyrazniej była potężną górą.
Pod nimi, w dolinie, widoczne były gejzery, z których unosiła się para. Utworzyła ona
sztuczną chmurę, zasłaniającą zbocze góry kilkadziesiąt metrów wyżej.
Szli teraz trawersem i warstwa pary nad nimi przestała się przybliżać. Rolvaag kroczył
ostrożnie, to w górę, to w dół, jakby trzymał się jakiejś niewidzialnej ścieżki. Annie oceniała,
że ma prawie metr dziewięćdziesiąt wzrostu i waży co najmniej sto trzydzieści kilo. Ponieważ
jednak był wysoki i, jak sądziła, prowadził aktywny tryb życia, na jego masę ciała zdawały
się składać same mięśnie.
Jego tryb życia... To, że w ogóle żył, wydawało się jej niepojęte. A pies?
Starała się nadążyć za Bjornem. Zpiwór, którym owinęła głowę, zsuwał się jej na
oczy, tak że czasem nic nie widziała. Odgarniała go wtedy i szła naprzód, choć miała
wrażenie, że tej wędrówce nie będzie końca. Od czasu do czasu zastanawiała się, czy Bjorn
nie jest jakimś bezdomnym nomadem. Ubranie jednak miał czyste, a śpiwór nie był
przesiąknięty zapachem spoconego, brudnego ciała. Włosy i brodę miał starannie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ewagotuje.htw.pl
  • Copyright © 2016 WiedziaÅ‚a, że to nieÅ‚adnie tak nienawidzić rodziców, ale nie mogÅ‚a siÄ™ powstrzymać.
    Design: Solitaire