[ Pobierz całość w formacie PDF ]
celu znalezienia kozła ofiarnego, na którego mo\na by zrzucić
odpowiedzialność za własne problemy. Intencja tego spojrzenia w
przeszłość ma być zupełnie inna: chodzi wyłącznie o to, aby
dokonać zmian w dotychczasowych postawach i postępowaniu. Bo tylko
ze zrozumienia wydarzeń, które doprowadziły nas do dzisiejszej
sytuacji wynikają środki zaradcze. Takie postępowanie
niekoniecznie musi rozwiązać od razu sam problem, z pewnością
jednak będzie pierwszym skutecznym krokiem w tym kierunku.
Wybacz rodzicom
Krok następny to wybaczenie rodzicom winy za nasz zły start
\yciowy - jeśli oczywiście dotąd tak myśleliśmy. Oczywiście byłoby
czysty szaleństwem gniewać się do końca \ycia na rodziców,
świadomie czy podświadomie. W odpowiednim momencie trzeba
koniecznie poło\yć temu kres, bowiem pielęgnowana wewnętrzna złość
zatruwa psychikę człowieka, działając destrukcyjnie na wszystkie
jego związki uczuciowe. Aby tego uniknąć, mo\na sobie powiedzieć
tak: Rodzice nie mieli racji, przypisując mi te oto złe cechy,
dlatego dokonuje teraz korekty kryteriów które stosowano wobec
mnie w dzieciństwie, ale nie mam najmniejszego zamiaru do końca
\ycia nosić w sobie urazy w stosunku do kogokolwiek.
Zdarza się, \e kogoś, kto dał ju\ spokój resentymentom i zdołał
wybaczyć ludziom, którzy oceniali go niesłusznie zaczynają dręczyć
wątpliwości: "No, teraz mam spokój, ale martwię się, \e to
chwilowa ulga. Boję się, \e znów ogarnie mnie gniew."
Có\, istnieje taka mo\liwość - czy\ zarówno wszelkie związki
uczuciowe, jak i najgłębsze emocje nie podlegają ciągłym
fluktuacjom? A jeśli nawet powróci niechęć: czy oznacza to, \e akt
wybaczenia jest niewa\ny? Nie, w \adnym razie! Przypuszczam, \e
Jezus, mówiąc nam, byśmy wybaczali siedmiokroć po siedem razy,
miał na myśli właśnie taką sytuację. Nie da się pojedynczym aktem
woli zmienić emocji raz na zawsze. To jest zawsze długotrwały
proces. Będziemy więc w praktyce wybaczać raz, drugi, dziesiąty i
kolejny - szlifując w ten sposób nasze uczucia.
Trzeba tu uczynić pewne zastrze\enie. Decyzja o wybaczeniu
rodzicom tego, czym według nas zawinili, nie oznacza wcale, \e
będziemy musieli ich teraz polubić czy te\ spędzać z nimi du\o
czasu. Nie. Oznacza to tylko jedno: \e im wybaczamy.
Znakomita większość ludzi nie ma za sobą a\ tak trudnego
dzieciństwa, jak opisane powy\ej; przeciętny dorosły nosi w sobie
najczęściej mieszaninę miłości i niechęci wobec rodzeństwa i
rodziców. Powiedzmy, \e miało się starszego brata, obiekt
dziecięcego uwielbienia, dla którego zrobiłoby się wszystko, byle
pozyskać jego względy, tymczasem ka\dy wysiłek podejmowany w celu
dorównania temu idolowi kwitowany był drwiną. Có\ dziwnego, \e ów
młodszy brat czuje się wobec starszego tak\e i dziś kimś gorszym?
Ci, którzy kochają rodziców, z utęsknieniem wyczekując kolejnego
spotkania, często prze\ywają zawód: wizyty w domu rodzinnym nigdy
jakoś nie spełniają ich oczekiwań, co gorsza, dorośli, samodzielni
\yciowo ludzie zaczynają w towarzystwie ojca i matki czuć się znów
jak niewypierzone \ółtodzioby. Tego rodzaju ambiwalentnych uczuć
rodzinnych doświadcza chyba ka\dy człowiek.
Pogódz się z faktami
Czasami nawet największe, wielokrotnie ponawiane wysiłki nie
przynoszą skutku - nie znajdujemy u rodziców i rodzeństwa
zrozumienia. Dlaczego? Nasi krewni są mo\e zbyt przytłoczeni
własnymi kłopotami, za bardzo czymś zirytowani, zanadto
egoistyczni, za bardzo lubią manipulować ludzmi, a mo\e są po
prostu niezdolni do takiej miłości, jaka nam się marzy.
Do tego właśnie wniosku doszedł cytowany ju\ chirurg. Dwukrotnie w
czasie terapii odwiedził ojca, próbując znalezć jakiś punkt
zaczepienia do zadzierzgnięcia z nim bli\szej więzi. Obie próby
zakończyły się niepowodzeniem.
- Przykro o tym mówić - zwierzył mi się - ale jedno przynajmniej
jest ju\ teraz jasne: po tym człowieku nie ma się czego
spodziewać. No i dobrze, więcej próbować nie będę - oczy mu
zwilgotniały, na chwilę umilkł, po czym zakończył: - Nie będę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]