[ Pobierz całość w formacie PDF ]

niezwykłych złotych wzorów.
Znowu ułożono ją na podłodze i obracając bezradnie głowę, dostrzegła muzykantów po swej
lewej ręce, natomiast dokładnie naprzeciwko, po jej prawej stronie, ze skrzyżowanymi
nogami siedzieli jej nowi panowie. Ucztowali z pięknych talerzy, a ich oczy tylko od czasu do
czasu spoglądały na nią, podczas gdy rozmawiali z ożywieniem w nie znanym jej języku.
Skręcała się na poduszce, trzymając mocno jej krawędz. Nogi miała rozwarte tak szeroko,
jak nauczono ją w zamku i w wiosce. Jej opiekunowie, milczący i pełni strachu, ostrzegali ją i
błagali o ciszę, przykładając palce do ust, po czym znowu wycofali się w cienie pod
ścianami, skąd mogli pilnować jej, nie widziani przez ucztujących panów.
Och, cóż to za przedziwny świat, w którym przyszło mi się odrodzić?, myślała, czując, jak
owoce nabrzmiewają w jej gorącej, ciasnej szparce. Jej biodra same przesuwały się po
poduszce, a przekłute uszy pulsowały. Rozmowa ciągnęła się spokojnie, mężczyzni w
turbanach czasem spoglądali na nią z uśmiechem, zanim na powrót odwrócili się do swych
towarzyszy.
W pokoju nagle pojawiła się następna postać, którą dostrzegła kącikiem oka. Był to Tristan.
Został przyprowadzony na czworakach, na długim, złotym łańcuszku, który miał
przymocowany do wysadzanej klejnotami obroży. On także został natarty złotym olejkiem, a
jego sutki były również pomalowane. Gęsty zagajnik włosów łonowych upstrzony miał
maleńkimi klejnocikami, a naprężony członek pociągnięty złotą farbą. Jego uszy ozdobiono
nie kolczykami, lecz poje-
224
dynczymi rubinami. Włosy na głowie miał uczesane starannie, z przedziałkiem pośrodku i
pociągnięte złotym pyłkiem. Złota farba błyszczała na jego powiekach i obrysowy wała
idealne kontury ust. Fiołkowe oczy płonęły nieujarzmionym blaskiem.
Jego usta ułożyły się w półuśmiech, kiedy zobaczył, że prowadzą go ku niej. Nie wydawał
się smutny czy przestraszony, lecz jedynie zagubiony w swym pragnieniu, żeby uczynić
wszystko, co mu rozkaże czarnowłosy anioł, który go prowadzi na smyczy. Kiedy
ciemnoskóry młodzieniec kazał mu uklęknąć nad Różyczką i przysunął jego twarz do jej
umazanego miodem ramienia, Tristan natychmiast począł je lizać.
199
Różyczka westchnęła, czując mocny nacisk jego mokrego języka na wrażliwym ciele obok
pachy. Jej oczy rozszerzyły się nieco, kiedy wylizawszy dokładnie miód z jej lewego
ramienia, musnął jej twarz włosami i przeniósł się na prawe.
Wyglądał niczym złoty bóg, kiedy tak się nad nią pochylał, a jego umalowana twarz
przypominała oblicze z jakiegoś przedziwnego snu. Potężne ramiona, natarte olejkami,
przypominały wypolerowane kolumny.
Pociągnąwszy za złotą smycz, ciemnoskóry przewodnik pociągnął go teraz niżej, aż Tristan
wyjął zębami daktyl umoczony w miodzie, który tkwił w jej pępku.
Pod wpływem dotyku jego warg i zębów Różyczka niekon-trolowanie uniosła biodra i brzuch
i jęknęła rozdzierająco, podczas gdy kwiat w jej ustach zakołysał się. Jak przez mgłę
dostrzegła uśmiechnięte twarze zgromadzonych wkoło mężczyzn.
Tristan ukląkł między jej nogami. Tym razem jego przewodnik nie musiał popychać nigdzie
jego głowy. Nieomal dzikim gestem Tristan rzucił się na zdobiące jej łono winogrona, a
delikatny nacisk jego szczęk doprowadził ją do szaleństwa.
Zjadłszy winogrona, przycisnął usta mocniej do jej wzgórka i wyjął pierwszy kawałek
melona.
Różyczka zwinęła się, zaciskając palce na poduszce. Jej biodra unosiły się spazmatycznie.
Usta Tristana wdzierały się w nią coraz głębiej, zęby dotykały łechtaczki, a język przesuwał
siÄ™
225
po niej, jakby była najdoskonalszym owocem. W spazmatycznym szale Różyczka podtykała
mu ją pod usta i tarła o jego wargi ze wszystkich sił.
Rozmowy w pokoju ustały. Muzyka zwolniła, stała się rytmiczna, niemal hipnotyzująca. Jej
własne jęki przerodziły się w głośne sapnięcia, a młodzieńcy pod ścianą uśmiechali się do
niej z aprobatÄ… i dumÄ….
Szczęki Tristana poruszały się miarowo, opróżniając ją. Teraz już wylizywał sok spomiędzy
jej ud, jego język zaś pracował wolno, długimi pociągnięciami i miarowo ocierał się o jej
Å‚echtaczkÄ™.
Wiedziała, że twarz ma krwistoczerwoną. Jej sutki przypominały dwa rozpalone węgielki.
Poruszała się tak gwałtownie, że jej pośladki prawie wcale nie dotykały poduszki. Potem
wydała z siebie rozdzierający jęk zawodu, kiedy zobaczyła, że Tri-stan unosi głowę,
pociągnięty za obrożę. Akała cicho.
A jednak to nie był koniec! Zmusili go do przysunięcia się do jej głowy, odwrócili go i
usadowili tak, że wzięła jego członek do ust w tej samej chwili, kiedy jego otwarte wargi
200
zacisnęły się na jej wzgórku łonowym. Uniosła głowę, liżąc go, usiłując zacisnąć na nim
wargi, po czym wypuszczajÄ…c go i ponownie chwytajÄ…c.
Jak szalona ssała go aż po nasadę, gdzie słodki smak miodu i cynamonu mieszał się ze
słonawym smakiem ciała, jej biodra zaś podskakiwały na poduszce, podczas gdy Tristan
przygryzał jej wargi, ssał niewielki kamyczek między nimi i zlizywał sok, który z niej wyciekał.
Jęcząc, niemal łkając, Różyczka ssała sok Tristana, a jej usta zaciskały się w rytm spazmów
pomiędzy jego nogami. Poczuła, jak z niesłychaną żarłocznością wsysa się w jej łechtaczkę,
aż ogarnął j ą niesłychanie potężny orgazm w tej samej chwili, kiedy on wytrysnął w jej usta.
Dyszeli ciężko przyciśnięci do siebie, natomiast w zatłoczonym pokoju dokoła nich panowała
cisza. Różyczka nic nie widziała. W jej umyśle nie krążyła ani jedna myśl. Poczuła, jak
Tristan wymyka się z jej objęć. Ponownie usłyszała niski szum
226
głosów. Poczuła, jak unoszą poduszkę, na której leży, i wynoszą ją na dół.
Schodzili po schodach, podczas gdy w pokoju z klatkami panował wesoły rejwach, gwar
głosów i śmiechy anielskich opiekunów, którzy rozmawiali między sobą.
Potem pomogli dziewczynie klęknąć, a ona zobaczyła, że Tristan klęczy naprzeciw niej.
Objął ją za szyję, a oni poprowadzili jej ramiona wokół jego pasa. Poczuła jego nogi
przyciśnięte do jej ud, on przygarnął jej głowę do piersi, a chłopcy o oliwkowej cerze
podeszli do nich i całowali ich z miłością.
Wokół, w mroku, Różyczka dostrzegła twarze pozostałych niewolników przyglądających im
siÄ™ ze swoich klatek.
Jej piękni opiekunowie zdjęli z jej klatki ozdobną trzepaczkę, a drugą taką samą z klatki
Tristana. W świetle świec zobaczyła niesłychanie misterne wzory zdobiące te przedmioty i
podziwiała jasnobłękitne wstążki spływające kaskadą z rączek.
Delikatnie odciągnięto jej głowę do tyłu i przyciśnięto jej trzepaczkę do warg, tak że musiała
ją pocałować. Ponad jej głową Tristan uczynił to samo, z wargami ułożonymi w ten sam [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ewagotuje.htw.pl
  • Copyright © 2016 WiedziaÅ‚a, że to nieÅ‚adnie tak nienawidzić rodziców, ale nie mogÅ‚a siÄ™ powstrzymać.
    Design: Solitaire