[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Harden, patrząc matce w oczy.  Przepraszam  dodał,
zwracajÄ…c siÄ™ do Connala.
 Będzie się mścił do samej śmierci  westchnęła
Theodora.
 Wracam do pracy  oznajmił Harden, wstając
od stołu.  Connal, zobaczymy się wieczorem
 powiedział i nie oglądając się za siebie, wyszedł
z jadalni: wysoki, smukły i wyprostowany jak
świeca.
 Teraz, gdy wreszcie zostaliśmy w miłym gro-
nie, powiedz, Pepi, jak ci się u nas podoba  poprosił
Evan.
Odpowiedziała mu zdawkowo, analizując w myś-
lach sens wymiany zdań, której była świadkiem.
Doszła do wniosku, że jeśli tak ma wyglądać cała jej
wizyta, woli wrócić do domu wcześniej.
Na szczęście po wyjściu Hardena atmosfera znacz-
nie się poprawiła. Evan tylko na to czekał: nim Connal
zdążył zareagować, zaprosił ją na przejażdżkę jeepem
po ranczu.
Diana Palmer 203
 A Connal?  zapytała skrępowana, spoglądając
ku miejscu, w którym C.C. stał z matką i piorunował
ich wzrokiem.
 Nie martw się o niego. Chcę odbyć z tobą szczerą
braterską rozmowę  oznajmił Evan.
Ton jego głosu nie pozostawiał wątpliwości, że
żarty się skończyły. Zaczęła dostrzegać w nim tę samą
żelazną siłę charakteru, która uderzyła ją najpierw
w Connalu, a potem w Hardenie.
Odjechali kawałek od domu, po czym Evan, upew-
niwszy się, że nikt ich nie widzi, zjechał z drogi
i wyłączył silnik.
 Dzisiaj rano dzwoniła Edie. Szukała Connala
 zaczął bez zbędnych wstępów.
 Rozumiem  szepnęła. Spokojnym wzrokiem
badała jego majestatyczną sylwetkę, odnajdując
w nim coraz więcej cech Connala, jak choćby dobrze
jej znaną posępną surowość.
 Nic nie rozumiesz  burknął.  Edie nie należy do
kobiet, które gładko przełkną porażkę. Nie uwierzyła,
kiedy Connal powiedział jej, że jest żonaty. Dziś rano
oznajmiła mi, że na pewno uknułaś spisek i sfał-
szowałaś akt ślubu.
 Nic prostszego  westchnęła  jak sprawdzić jego
autentyczność.
 Już to zrobiłem. Kiedy Connal nas odwiedził.
 ÚsmiechnÄ…Å‚ siÄ™, widzÄ…c jej zaskoczenie.  Nie obraz
się, dziecino, ale po śmierci matki mój brat odziedzi-
czy prawdziwą fortunę. Już teraz nie jest biedny, ale te
204 MEKSYKACSKI ZLUB
pieniądze są niczym w porównaniu ze spadkiem,
który dostanie. Ponieważ ty i ja nie bawiliśmy się
w jednej piaskownicy, musiałem zorientować się,
z kim mam do czynienia. Zrozum, mój rodzony brat
wpadł tutaj jak rozjuszony byk, wymachując na
prawo i lewo tym dokumentem. WynajÄ…Å‚em detek-
tywa.
 Connal powiedział mi, że to dzięki tobie po-
stanowił utrzymać nasze małżeństwo  powiedziała
niepewnie, coraz mniej z tego rozumiejÄ…c.
Evan oparł się o drzwi samochodu, potężny i ele-
gancki w stetsonie zsuniętym niedbale z szerokiego
czoła.
 Nie kłamał  odparł spokojnie.  Któregoś dnia
dam ci przeczytać raport przygotowany przez detek-
tywa. Wynika z niego jasno, że jesteś synową, o jakiej
marzy każda matka. Prawdziwym skarbem, czyli
kobietą o złotym sercu i pracowitych rękach. W na-
szych szalonych czasach dziewczyny takie jak ty to
wielka rzadkość. Powiedziałem o tym Connalowi.
Myślę, że wtedy zrozumiał, że mógł trafić znacznie
gorzej.
 Nie byłabym tego taka pewna.
 Edie jest innego zdania niż my, więc miej się na
baczności  powiedział z powagą.  Nie daj się
zaskoczyć. I pamiętaj, że ostrzeżony, to znaczy uzbro-
jony.
 Dzięki za dobrą radę.
 Mojemu bratu należy się trochę szczęścia. Nie
Diana Palmer 205
zaznał go za wiele z Marshą. Nie odstępowała go
nawet na pięć sekund. Pora, żeby przestał zadręczać
się przeszłością.
 Zwięte słowa  rzekła łagodnie.  Obiecuję
o niego dbać. Jeśli będę miała taką szansę.
 Podobno przez trzy lata niezle ci to szło. 
Uśmiechnął się.  Uznałem, że powinnaś znać plany
konkurencji, żeby uniknąć przykrych niespodzianek.
 Obiecuję, że będę czujna.
Potem Evan obwiózł ją po ranczu, barwnie opowia-
dając o kolejnych buhajach. Pamiętał imiona wszyst-
kich rozpłodowych byków! Wracali do domu w po-
godnym nastroju.
Za to Connal na ich widok omal nie wpadł w szał.
Odczekał, aż wysiądą z samochodu, a potem spioruno-
wał brata spojrzeniem. Tak samo powitał Pepi, która
miała ochotę uciec gdzie pieprz rośnie.
Theodora udawała, że niczego nie zauważyła.
Energicznie zapędziła wszystkich do swojego tereno-
wego auta i zawiozła do Jacobsville, gdzie mieli
uzupełnić zapasy na czas spędu bydła. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ewagotuje.htw.pl
  • Copyright © 2016 WiedziaÅ‚a, że to nieÅ‚adnie tak nienawidzić rodziców, ale nie mogÅ‚a siÄ™ powstrzymać.
    Design: Solitaire