[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jednego świadka mniej. Uśmiechnął się. Może mimo wszystko uczeń czegoś się od mistrza
nauczył.
Bevins otworzył drzwi frontowe i Lilith weszła do środka.
 Czy papa jest w domu?  zapytała, przysłuchując się, jak powóz, w którym jechali Jack,
lord Hutton i Wenford, opuszcza podjazd.
227
 Poszedł z pani ciotką na drugie śniadanie do lorda i lady Neuland, panno Benton.
Spodziewam siÄ™ ich za godzinÄ™.
Lilith skinęła głową.  A William?  Jeszcze nie wrócił, panno Benton.
 Dziękuję, Bevinsie. Będę w bibliotece.
 Tak jest, jaśnie panienko.
Lilith z ulgą przyjęła wiadomość, że w domu nikogo nie ma. Zyskała w ten sposób czas,
żeby się zastanowić, jak przekaże im to, co ma do powiedzenia. Ojciec na pewno będzie się
czuł zły i rozczarowany, że  jak się okazało  zmusił ją do zaręczyn Z mordercą; trudno
byłoby takie narzeczeństwo nazwać poważanym powszechnie związkiem, o który tak
zabiegał. A ona w końcu powie mu, że ktoś inny podbił jej serce. Ktoś, kto narażał się na
wielkie niebezpieczeństwo, by chronić jej reputację i jej życie.
Westchnęła i usiadła na jednym z wygodnych foteli przy kominku. Jack po zatrzymaniu
Wenforda był w takim dziwnym nastroju. Prawie się do niej nie odzywał i chyba zależało mu,
by odjechać z Richardem i złożyć zaprzysiężonę oświadczenie obciążające Dolpha. Kiedy
proponowała, że ona też to zrobi, odmawiał nieustępliwie i mówił, że nie musi się już w
sprawę angażować.
Gra się skończyła i Jack wygrał. A ona musiała zastanawiać się, czy nie doszedł aby do
wniosku, że do niczego nie jest mu potrzebna. To bolało, taki głęboki, głuchy ból w głębi
piersi, przez który trudno jej było oddychać. Ale mogła jeszcze mieć nadzieję, że usiłuje
zachowywać się szlachetnie i poprawnie, że jednak zależy mu na niej tak bardzo, jak jej na
nim. Musiała mieć taką nadzieję, bo zbyt bolesne było dopuszczenie każdej innej myśli.
Zrobił dla niej tak wiele, i dla jej serca też. Pokazał jej, jak być wolną.
Drzwi frontowe otworzyły się; Lilith zesztywniała. W najmniejszym stopniu nie uśmiechała jej
się rozmowa, która czekała ją w ciągu najbliższych kilku minut. Pospiesznie chwyciła ze
stołu jakąś książkę i otworzyła ją udając, że czyta.
 Lil?
Lilith westchnęła z ulgą i opuściła książkę.
 William. Gdzie byłeś?
Brat wzruszył ramionami i opadł na fotel obok niej.
 Załatwiałem różne sprawy. Czemu jesteś w domu? Wydawało mi się, że masz być u
Huttonów.
Lilith nie zwróciła uwagi na jego pytanie, tylko skupiła się na odpowiedzi.
 Jakie sprawy, braciszku? Nie zrobiłeś chyba niczego głupiego, prawda?
William położył sobie dłoń na piersi i uniósł do góry obie brwi.
 Ja? Głupiego?  A widząc podejrzliwy wyraz jej twarzy uśmiechnął się szeroko i potrząsnął
głową.  Nie. Ja... uświadomiłem sobie, jak pobłądziłem w sprawie Antonii. Ona wybiera się
w podróż do Francji. Jak mi się zdaje, nie będzie jej przez jakiś czas. Masz wiadomości od
Dansbury'ego?
Lilith popatrzyła na niego.
 Słyszałam, że złożyła zeznanie przeciw Jackowi  powiedziała powoli.  Wiedziałeś o tym,
228
prawda?
 No cóż, chyba wiedziałem.  Pochylił się do przodu i wyjął siostrze książkę z rąk. 
 Słownik języka angielskiego"?  rzucił jej pytające spojrzenie.  Jack kazał ci zostać u lady
Hutton, dopóki nie przyśle wiadomości, że wszystko jest w porządku. Co się stało?
Odniosła wrażenie, że William jest mniej lekkomyślny, niż myślała. Wyrządził Jackowi wielką
przysługę.
 Wenford się przyznał. William zerwał się na równe nogi.
 Co takiego?
Drzwi frontowe otworzyły się ponownie, tym razem bardziej gwałtownie.
 Lilith!
 Tutaj, papo  zawołała i spochmurniała na jego ostre ryknięcie. Czegoś już się musiał
dowiedzieć.
Stephen Benton pchnął drzwi do biblioteki i wielkimi krokami wszedł do pokoju. Ciotka
Eugenia z pobielałą twarzą i zaciśniętymi wargami deptała mu po piętach.
 Ten przeklęty Dansbury!  warknął ojciec, potem zauważył Williama.  To ty ośmielałeś go
do podtrzymywania przyjazni. Nie mogę w to uwierzyć!
Lilith głęboko wciągnęła powietrze.
 Papo...
 Taka katastrofa!  Szalał wicehrabia.  Nie da się w żaden sposób uniknąć skandalu!
Wszyscy wiedzą, że byłaś zaręczona. Niech diabli wezmą Dansbury'ego!
 Ależ papo  przerwała mu Lilith; nie miała już dłużej ochoty słuchać, jak uwłacza Jackowi.
 Dolph Remdale to morderca.
Ojciec przestał się miotać po pokoju i odwrócił się, by na nią popatrzeć.
 A więc słyszałaś. Skąd o tym wiesz?
Lilith siedziała nadal, ręce złożyła na podołku, żeby się nie trzęsły.
 Pomogłam lordowi Dansbury'emu i policji z Bow Street zatrzymać jego wysokość 
powiedziała spokojnie.
Pozostałe trzy obecne w pokoju osoby zamarły w bezruchu patrząc na nią szeroko
otwartymi oczami.
 Ty... co ty zrobiłaś?  wykrztusił ochryple ojciec.
 W oparciu o to, jak książę zachowywał się w stosunku do mnie i co do mnie mówił,
nabrałam przekonania, że lord Dansbury ma rację i że to jego wysokość, a nie markiz, zabił
starego Wenforda.
 Nabrałaś przekonania  powtórzył wicehrabia.  Zabroniłem ci nawet rozmawiać z
Dansburym!
Lilith zmarszczyła brwi. Odniosła wrażenie, że nie obchodzi go to, iż Dolph Remdale zabił
wuja, by odziedziczyć po nim tytuł.
 Mimo to rozmawiałam z nim  odpowiedziała mu.  I nie chciałam poślubić człowieka,
który skłonny był zabić, by zyskać tytuł, ani człowieka, który skłonny był uderzyć kobietę.
 On cię uderzył?  zapytał William, a oczy zabłysły mu oburzeniem i gniewem.
229 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ewagotuje.htw.pl
  • Copyright © 2016 WiedziaÅ‚a, że to nieÅ‚adnie tak nienawidzić rodziców, ale nie mogÅ‚a siÄ™ powstrzymać.
    Design: Solitaire