[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- A jak można zarobić dolary drajw-in? - dopytywał się Kargul, podniecony tą wizją
możliwości życia bez wysiadania z samochodu.
- Zarobić to nie, ale wyjąć możesz prosto z kary, bo są banki drive-in! Wjeżdżasz z
czekiem, wyjeżdżasz z forsą! Tyż piknie, nie?! - I dziwić się, że jest tyle napadów, jak ich na
pokuszenie wodzą. Na tę sarkastyczną uwagę Kazmierza Kargul natychmiast wytoczył
kontrargument, że przecież u nich w
Lutomyślu też obrobili bank Gminnej Spółdzielni, choć on wcale nie był drive-in
tylko zamykany na dwie kłódki. - Ale aby raz - odciął się Pawlak, patrząc koso na tego
bambaryłę, co tak bezkrytycznie odnosi się do amerykańskiej cywilizacji.
- Awo, raz obrobili, bo jeden tylko u nas bank i przez to i dla bandytów u nas życie
sobacze! - Na tym polega komunizm - skomentował tę wymianę zdań Steve i znowu podjął
swoją pieśń na chwałę Ameryki: - Gdzie bank rządowy; tam człowiek też należy do państwa.
A tu jest Ameryka! Tu liczy siÄ™ konkurencja! Mind you, w samym Chicago jest rocznie
półtora miliona przestępstw. Steve Fay powiedział to nieomal z dumą, jakby ta statystyka
musiała ostatecznie przekonać każdego, że znalazł się w kraju wielkich możliwości.
Katastrofistka aż jęknęła z przerażenia połączonego z zachwytem i ze swej strony bez
wahania wymieniła dwie liczby: w zeszłym roku było 3271 gwałtów i 1691 morderstw! - Bo
tu, każdy ma jakąś szansę! - podjął prezydent Związku Podhalan, obserwując w lusterku
retrowizora, czy jego pasażerowie jako zapóznione w rozwoju ofiary ustroju totalitarnego
przyjmują te nauki z odpowiednim poczuciem niższości.
- Tu jest wielki melting pot. Tygiel narodów! Możesz se być prezydentem albo
gangsterem, ale musisz być kimś! Tu nie możesz być looser, you see? Przegrany nie ma tu
szans! Ja na początku kaprowe pajpy konektował, byłem truck-driver, potem robiłem za
helpra na budowie, potem byłem foremanem u bossa-Ajrysza, a teraz Ajrysze, Greki u mnie
mają dziab, bo ja mam hurt i wysyłam na całe Stany Zjednoczone podkoszulki z emblematem
polskiego orła z koroną, a na żądanie i bez korony... Pawlak i Kargul wysłuchali tego z
ogłupiałymi minami. - Ania, taż bądz człowiekiem i przetłumacz ty nam z polskiego na nasze
- zaszemrał w ucho wnuczki Kargul. Z jej wyjaśnień zrozumieli, że kiedy jeszcze Steve Fay
nazywał się po prostu Staszek Fajdak, to zaczynał swoją błyskotliwą karierę od spawania
miedzianych rur, potem był kierowcą ciężarówki, pomocnikiem na budowie, wreszcie
brygadzistą i kierownikiem u bossa-Irlandczyka - a teraz tak dobrze stanął na nogi, że to
Irlandczycy i Grecy sortują i wysyłają z jego magazynów podkoszulki, ozdobione
emblematem dumnego polskiego orła z koroną - a na życzenie tych, co utrzymują wbrew
postawie całej Polonii stosunki z konsulatami - to i bez korony. Handel nie zna granic ani
światopoglądów! Ten bujny życiorys górala z Białego Dunajca, który wspiął się tak wysoko,
że cały kontynent amerykański zarzucił podkoszulkami z polskim orłem, wzbudził nowy
przypływ uczuć kobiety, przed którą świat nie miał tajemnic. Czy mogła wybrać lepszego
tatusia dla swoich dwóch słodkich córeczek? Byle tylko on nie czuł się rozczarowany swoim
wyborem. Z pewnym niepokojem zauważyła, że prezydent Podhalan zbyt często oglądał się
za siebie, kierując różne uwagi wprost do Ani. Lepiej byłoby pozbyć się tej konkurentki.
Spytała, pod jakim adresem oczekuje ich brat pana Pawlaka. Ania podała jej kartkę, a kiedy
pasażerka odczytała głośno nazwę ulicy i numer domu, Steve Fay pokiwał głową jakby ze
współczuciem. - Tyż piknie, choć straszno! - A czemu straszno? - zaniepokoił się Kazmierz,
wbijając spojrzenie w kark kierowcy. - To wschodnia część Chicago. Ten,plejs leży na 'black
Belt', to znaczy czarny pas! Straszno, bo teraz tam sami czarneccy.
- Czarneccy? - ucieszył się Kargul.
- To polskie nazwisko! Ale Steve miał na myśli, że to dzielnica kolorowych. Przez
nich teraz w tej dawnej polskiej dzielnicy biały nie ma życia. Kiedyś, kiedy jeszcze wołali na
niego nie Steve, a Staszek, wtedy czuł się tam jak u siebie w domu: jak się przy zbiegu
Division Street i Milwaukee Avenue pobili górale z Białego Dunajca z tymi z Murzasichla o
to, kto z nich więcej zebrał datków na rozwój polskiej parafii, to tyle było porżniętych nożami
jak na dobrym góralskim weselu! A teraz tam czarna bida! Kto miał za co, to się wyprowadził
do lepszych dzielnic, a ci, co zostali, muszą się bić z czarnymi albo z Meksami! - Ot,
pomorek. Teraz widzisz, na co ty go skazał! -syknął wprost do ucha sąsiada Pawlak. Wbił
łokieć pod żebro Kargula, żeby przestał podziwiać przez szybę drapacze chmur, tylko zdobył
się choć na cień wyrzutów sumienia.
- Czep się lepiej swojej baby - Kargul odepchnął łokieć tego namolnego konusa, który
nie pozwalał spokojnie zachwycać się tym, do czego przez tyle lat zniechęcały polskie środki
przekazu głosząc, że imperializm niesie ze sobą bezrobocie, wyzysk i głód! Skoro tak, to
Kargul nie był w stanie wyjść z podziwu, czego to człowiek z głodu nie wymyśli: wokoło
strzelały w niebo drapacze chmur, startowały i lądowały kolorowe jak ważki awionetki, nad
głową jechała kolejka, a szklane ściany odbijały kolorowe reklamy. Banki ogłaszały się
złotymi literami: Exchange Bank, National Bank, Credit Bank... - To jest mój bank - Steve
Fay gestem głowy wskazał na Chicago Bank, który właśnie mijali. - To ty masz też i bank? -
ucieszyła się katastrofistka, patrząc na Steve'a z rosnącym uwielbieniem. - Tu każdy musi
mieć swój bank, you understand? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ewagotuje.htw.pl
  • Copyright © 2016 WiedziaÅ‚a, że to nieÅ‚adnie tak nienawidzić rodziców, ale nie mogÅ‚a siÄ™ powstrzymać.
    Design: Solitaire