[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rozsunęło jej nogi, bezwiednie jęknęła, wtulając się w szerokie ramiona Marka. Czuła się w nich
zadziwiajÄ…co dobrze i bezpiecznie.
Jesteś śliczna, Allie powiedział z takim przekonaniem, że mu uwierzyła.
Znów zaczął ją całować i tym razem podziałało to na nią tak oszałamiająco, że całkiem się
zatraciła. Stopniała w objęciach Marka, drżąca i bezradna, gotowa spełnić każdą jego prośbę. Ale
on niczego nie żądał, tylko całował ją do utraty tchu, pózniej zaś wsunął sobie jej głowę pod
brodę, a zamknięta w uścisku Allie oparła skroń na piersi Marka i wsłuchała się w bicie jego
serca. Oboje milczeli, dopóki tętna ich nie wyrównały się, a namiętność nie opadła.
Wieki temu chyba parzyłaś kawę? Kawę? Ależ on jest przyziemny, pomyślała.
Uhm. Na pewno od dawna jest gotowa.
Pozwól, że się tym zajmę. Cmoknął ją w policzek i zostawił na kanapie bezwładną i
zdumiewająco spokojną, mimo dręczącej ciało frustracji. Mark wrócił po kilku minutach i
postawił na stoliku tacę z kawą oraz paczką cieniutkich miętowych czekoladek. Allie nagle
otrzezwiała.
Skąd wziąłeś te rozpustne pyszności?
Z kieszeni swojego płaszcza.
To moje ulubione słodycze stwierdziła niemal z pretensją w głosie.
Wiem. Uśmiechnął się, wyraznie z siebie zadowolony. W tamtym bistro wchłonęłaś ich
chyba z tysiÄ…c.
Parsknęła śmiechem.
Utkwiło ci to w pamięci.
Jak każdy inny szczegół o tobie wyjaśnił lekkim tonem, lecz Allie wyczuła, że jest to
prawdziwe wyznanie, i zrobiło się jej ciepło na sercu.
Przesunęła się na brzeg kanapy, wzięła z rąk Marka filiżankę, na moment zanurzyła
czekoladkę w parującym napoju i ssąc ją, włożyła do ust.
Ohyda mruknął Mark z czułością. Zawsze wszystko musiałaś namoczyć.
Tak lepiej smakuje. Sam spróbuj.
Wykluczone. LubiÄ™ zimne i kruche.
Usiadł obok, otoczył ją ramieniem i przytulił. Oparła się o niego, rozkoszując się ciepłem
jego ciała i tą chwilą cudownego relaksu w jego towarzystwie. Przez parę minut oboje milczeli,
chrupiÄ…c, maczajÄ…c i popijajÄ…c.
Masz chęć na jeszcze jedną kawę? spytała, gdy zjedli ostatnią czekoladkę, a Mark
odstawił pustą filiżankę.
Nie, dziękuję. Padam na nos ze zmęczenia i muszę wcześnie iść spać. Co robisz jutro?
Jutro? powtórzyła niemądrze, usiłując skłonić rozum, by zapanował nad jej rozbudzonym
ciałem. Chyba nic. Idę na dyżur dopiero w niedzielę. Czemu pytasz?
Zamierzam rozejrzeć się za jakimś domem. Agentka poleciła mi dwa w Pulham. Może
chciałabyś obejrzeć je ze mną?
Naprawdę szukasz domu? Allie trochę się zdziwiła.
Przez rok będę miał praktykę lekarza rodzinnego w rejonie Pulham, więc uznałem, że
warto pomieszkać jak człowiek. Nigdy nie kupowałem domu, więc zapewne niezle się ubawisz,
patrząc, jak się miotam. Przyznaję, że sam nie wiem, czego szukać.
Ukrytych wad odparła z uśmiechem. A więc Mark zostanie i będą mogli się widywać!
Zdumiewające, że tak się z tego ucieszyła. Bardzo chętnie się z tobą wybiorę odparła bez
wahania. Uwielbiam oglądać domy. Do niczego się nie przydam, ale z radością pomyszkuję po
kÄ…tach.
Zwietnie. WpadnÄ™ po ciebie o dziesiÄ…tej. Ubierz siÄ™ w coÅ› odpowiedniego do chodzenia.
Chciałbym sprawdzić trasy spacerowe i połazić po okolicy, jeśli zdążymy.
Włożę kalosze.
Wstał, podniósł ją i objął, kolejnym pocałunkiem znów zburzył jej kruchy spokój i znów
obudził w niej kocicę, która właśnie zaczynała milutko mruczeć. Następnie odsunął się,
delikatnie uszczypnął ją w nos i wyszedł, a Allie westchnęła, sfrustrowana i jednocześnie
zadowolona.
To był cudowny wieczór, pomyślała, stawiając na tacy puste filiżanki i kartonik po
czekoladkach. W kuchni stwierdziła, że Mark zdążył pozmywać, gdy poszedł po kawę.
Wzruszona tym przejawem troskliwości poszła na górę, usiłując nie myśleć o braku perspektyw
związku z Markiem. Na razie nie musiała się tym martwić. Wolała cieszyć się terazniejszością i
zgodnie z sugestią Marka zobaczyć, co z tego wyniknie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]