[ Pobierz całość w formacie PDF ]

bledszego pojęcia, dokąd go to zaprowadzi. Właściwie nie widział szansy na dobre roz-
wiązanie. Tego ranka z jego pracownikiem skontaktowała się ofiara szantażu z tamtych
lat. Była to osoba już bardzo wiekowa i najprawdopodobniej stan zdrowia nie pozwoli jej
służyć pomocą. Ale chyba warto było spróbować. Pani Popham była pensjonariuszką
domu opieki w Napier.
- Powinnaś była jeszcze pospać - powiedział, ruszając w stronę Sable.
R
L
T
Wydawało jej się, że nie mogłaby go kochać mocniej, a jednak... W bryczesach
wyglądał młodziej i przystępniej niż w garniturze, chociaż, oczywiście, wciąż był tym
samym niekwestionowanym przywódcą i przystojniakiem, którego wielbiła i bała się
jednocześnie.
Ku jej zaskoczeniu, przyciągnął ją do siebie i z czułością pocałował w czoło.
- Jak już się raz obudzę, nie mogę zasnąć, więc nie miałam innego wyjścia, jak
wstać - odpowiedziała miękko.
- Dobrze spałaś? - Roześmiał się na jej gwałtowne kiwnięcie głową. - Ja też.
Chodzmy, śniadanie doda ci trochę energii.
- Chętnie wypiję kawę - odparła, cofając się o krok.
Chciała odzyskać jasność myślenia, a będąc tak blisko niego, mogła tylko snuć go-
rÄ…ce wspomnienia.
- Mam się przebrać? - spytał. - Na pewno pachnę koniem.
Popatrzyła na niego z uśmiechem.
- Nie bardzo. ZresztÄ… lubiÄ™ ten zapach i podobasz mi siÄ™ w bryczesach.
Po śniadaniu popłynęli żaglówką na samotną wysepkę, gdzie wiatr igrał z długimi,
jedwabistymi trawami, a fale rozbijały się na plaży, różowej jak spokojny świt.
PÅ‚ywali, a potem kochali siÄ™ w przytulnym cieniu drzew pohutukawa. Sable zda-
wała sobie sprawę, że igra z ogniem, ale przez ostanie osiem lat jej życie było bardzo pu-
ste i zimne. Już wkrótce znów takie będzie, ale wtedy przynajmniej będzie miała piękne
wspomnienie, wspomnienie swojej wielkiej miłości do mężczyzny, który jej nie odwza-
jemniał.
Wspomnienia nie ogrzeją jej w nocy, nie będą się z nią droczyć ani jej rozśmie-
szać, ale te wspomnienia to i tak więcej, niż się mogła spodziewać.
Tego samego wieczoru wrócili do Auckland. Zaczekał, aż się rozpakowała, i otwo-
rzył butelkę szampana.
- A co to za okazja? - spytała. - Udaną aukcję opijaliśmy wczoraj.
- Nie chodzi o aukcję - odpowiedział spokojnie. - Wypijemy za nowy początek.
Zalała ją fala irracjonalnej nadziei.
- Nie bardzo rozumiem -powiedziała niepewnie.
R
L
T
- To proste - odparł. - Ty pragniesz mnie. Ja pragnę ciebie. Dobrze nam razem.
Powinnaś ze mną zostać.
Chłodny pragmatyzm tych słów wstrząsnął nią do głębi. Gdyby, zgodnie ze swoimi
uczuciami, ukryła uczucie rozczarowania za atakiem złości, zdałby sobie sprawę, jak
głęboko zranił ją swoim bezdusznym przypuszczeniem, że można ją kupić tak tanio.
- Tak po prostu? - spytała ostro. - Tylko dlatego, że łączy nas udany seks? A kiedy
się sobą znudzimy, powiemy sobie  do widzenia" i każdy ruszy swoją drogą?
Uniósł brwi.
- Chciałem się tobą zaopiekować. - W uprzejmym tonie brzmiała, niemal niewy-
czuwalna, twardsza nuta.
Najwyższy czas pokazać, że ona też ma swoją dumę.
- Nie, dziękuję - odpowiedziała spokojnie. - Ja nie nadaję się na kochankę.
Uśmiechnął się szeroko.
- Nadmierna skromność - przeciągnął. - Doskonale się nadajesz. Jesteś namiętna,
ogromnie seksowna i czuła. Jesteś piękna, inteligentna, bystra i masz doskonałe maniery.
Nie bywasz nudna. Czego więcej może pragnąć mężczyzna?
Jego drwina zabolała, ale i pomogła umocnić się w postanowieniu.
- Nie wiem, czego może chcieć mężczyzna. Ale na twojej liście nie ma tego, na
czym zależy mnie. - Spojrzała z niechęcią na butelkę szampana. - Dlatego chyba wypi-
jesz to sam.
- Nie pijam samotnie - odparł w zamyśleniu, a ona zastanawiała się, co też się na-
prawdę dzieje za tą gładką i nieprzeniknioną fasadą. - A co do tego, czego pragną męż-
czyzni, być może o czymś zapomniałem. Ja, w każdym razie, pragnę kochanki, która
rozpala się w moich ramionach. A ty właśnie taka jesteś.
W tym samym momencie zrozumiała, jak mało ceni sobie możliwość wyboru i jak
bardzo pragnie zostać zmuszona do uległości.
Nawet gdyby to miał być tylko seks, bez miłości i bez zobowiązań.
On jest uczciwy, pomyślała z bólem, czując pokusę, by wziąć, co jej ofiarował, i
przynajmniej przez jakiś czas cieszyć się życiem u boku ukochanego mężczyzny.
Być ozdobą w miejscach publicznych, trofeum w łóżku i nikim w jego życiu...
R
L
T
- Nie! - odpowiedziała z mocą. - I zanim jeszcze coś powiesz, tak, wiem, że mógł-
byś użyć skutecznych argumentów...
- Nie mam zwyczaju brać kobiet siłą.
Pobladła, ale zdołała odpowiedzieć spokojnie.
- Nie o to chodzi i dobrze o tym wiesz. Ale dla mnie to nic więcej jak najczystsze
pożądanie, a nie chcę znów trafić na emocjonalną pustynię.
Wpatrywał się w nią.
- Dlaczego, Sable?
- Bo już tam byłam... - odparowała i zamilkła, żałując, że nie może cofnąć tych
słów.
Niestety już się stało. Powiedziała za dużo i wyczuwała jego zainteresowanie.
- Uważam - powiedziała spokojniej - że kochankowie powinni okazywać sobie
szacunek. Ja chcę czegoś więcej. - Podniosła głowę i popatrzyła na niego z dumą. - Za-
sługuję na więcej. I ty też - dodała bez zastanowienia.
Patrzył na nią przez długą chwilę, maskując rozpłomieniony wzrok na wpół opusz- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ewagotuje.htw.pl
  • Copyright © 2016 WiedziaÅ‚a, że to nieÅ‚adnie tak nienawidzić rodziców, ale nie mogÅ‚a siÄ™ powstrzymać.
    Design: Solitaire